1Przekierujemy cię teraz na bezpieczną stronę Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej.
Aby zweryfikować swój podpis, musisz podać numer PESEL. Nie musisz się tym martwić,
ponieważ strona i przechowywanie danych są odpowiednio zabezpieczone i zarejestrowane
zgodnie z RODO. Fundacja Viva nie przechowuje nigdzie numeru PESEL, a dane są
wykorzystywane wyłącznie w UE do celów związnych z inicjatywą.
Jeżeli w całej UE uda się zebrać co najmniej milion zweryfikowanych podpisów,
instytucje europejskie będą miały obowiązek naprawdę zająć się tą inicjatywą.
Twój głos ma ogromną wagę, ale tylko jeśli wpiszesz PESEL!
Koniem “rzeźnym” jest nie tylko zwierzę specjalnie hodowane na mięso. Może stać się nim każdy koń, także ten ze szkółki jeździeckiej, słynnej hodowli, startujący w renomowanych zawodach sportowych, może być nim oderwany od matki osesek, źrebna klacz, spracowany trzydziestoletni koń gospodarski, koń kontuzjowany, koń ze złamaną nogą.
Liczba koni zabijanych na mięso w Polsce z roku na rok spada, ale wciąż stanowi bardzo duży odsetek całej populacji. W 2017 roku w polskich rzeźniach zabito na mięso 28 976 koni, co oznacza 20 000 ton, w 2018 – 25 348 koni (9% całej populacji tych zwierząt), w 2019 – 27 340 koni , w 2020 – 20 218 koni i wreszcie w 2021 roku – 19 327 koni. Dla porównania – rekordowy w zakresie zabijania polskich koni na mięso był 1980 rok, kiedy to w rzeźniach życie straciło 145 000 koni (co stanowiło około 2% całej polskiej populacji tych zwierząt).
W 2017 roku z Polski do rzeźni w innych państwach UE wyjechało około 9 000 koni. W kolejnym roku było to ponad 2600 koni, w 2019 roku – ponad 4600 koni, w 2020 – około 4500 koni, w 2021 – prawie 2500 koni. Dla porównania – w 1983 roku z Polski do rzeźni poza granicami wyeksportowano 80 522 konie.
W 2013 roku w strukturze spożycia mięsa w Polsce największy udział miało mięso wieprzowe (55,64%) i drobiowe (41,54%). Wołowina stanowiła 2,35%, a inne mięsa (dziczyzna, baranina, konina, koźlęcina) stanowiły zaledwie 0,47% (łącznie 0,30 kg rocznie). Zdecydowanie widać tu trend spadkowy, bo w 2005 roku inne mięsa miały 0,75% udziału w spożyciu mięsa ogółem. Tymczasem np. Włosi jedzą tyle koniny, ile Polacy wołowiny, czyli rocznie około 1 kg na osobę.
W 1906 roku „Nowy Dzwonek”, wydawany w stolicy Małopolski, donosił: „Mięso końskie sprzedają już we Lwowie, w Krakowie i podobno w Tarnowie. We Lwowie oddano w listopadzie 150 koni na rzeź. Z powodu wielkiej drożyzny mięsa wołowego, wieprzowego i cielęciny, biedni ludzie zaczynają jeść koninę”. W 1928 roku periodyk „Nasza Ziemia” donosił z nutą sensacji i obrzydzenia: „W Krakowie jedzą konie”. Podobno w przeciągu roku oficjalnie ubito wówczas do celów spożywczych tysiąc tych zwierząt. W Łodzi w 1937 roku spożywano miesięcznie 20 tysięcy kilogramów koniny – a więc około 90 zwierząt.
Tabu pokarmowe to kulturowy zakaz spożywania pewnego rodzaju pokarmów, które w innych miejscach, kulturach czy społeczeństwach są traktowane jako pełnowartościowe. Naukowcy uważają, że tabu dotyczące mięsa koni ma swoje źródło w papieskim edykcie z 732 roku, kiedy to papież Grzegorz III zakazał chrześcijanom spożywania koni. Dodatkowo, zdaniem antropologa Marvina Harrisa, konie były wówczas zbyt drogocenne, żeby zabijać je na mięso. Inny antropolog, Alain Dierkens, twierdzi natomiast, że tabu w przypadku mięsa koni wykształciło się nie w wyniku zakazów religijnych, a w procesie tylko i wyłącznie zmian społecznych, w wyniku których nastąpił rozwój wartości szlacheckich i militarnych, które stopniowo wykształciły w ludziach szacunek do koni, jako zwierząt niezbędnych do prowadzenia wojen.
W ten sposób Grecja, jako pierwsze europejskie państwo, przyznała koniom takie same prawa, jak innymi zwierzętom towarzyszącym, takim jak psy i koty. Zakaz ten ma głębokie historyczne konotacje. Pierwszymi dwoma słowami najstarszego języka greckiego, jakie kiedykolwiek udało się rozszyfrować, były człowiek i koń.
Zakaz zabijania koni na mięso będzie chronił nie tylko konie, ale też konsumentów. W Europie, mimo licznych obwarowań przepisami, kwitnie czarnorynkowy handel paszportami koni, aa w rzeźniach nielegalnie zabija się na mięso zwierzęta, których mięso może być niebezpieczne dla ludzi. W ostatnich latach Europol i Interpol wielokrotnie rozbijały zorganizowane grupy przestępcze, trudniące się nielegalnym handlem i zabijanie koni na mięso. Mięso to może zawierać pozostałości niebezpiecznych dla człowieka leków, które zwłaszcza konie sportowe przyjmowały podczas swojej kariery na arenach sportowych. Jak pokazała sprawa z 2013 roku – mięso zabijanych w Europie koni, na które nie ma popytu, może służyć także do przerabiania mięsa wołowego. W wyniku takich nielegalnych praktyk także osoby niezgadzające się na zabijanie koni na mięso mogą nieświadomie je spożywać.
Najbardziej porządne na ubój na mięso są źrebięta. Ich mięso uchodzi np. we Włoszech za zdrową żywność. W Polsce funkcjonuje jedynie kilka firm (rzeźni i zakładów przetwórczych) specjalizujących się w produkcji mięsa końskiego. A zatem – koninie przed ubojem są transportowane na dalekie odległości, często po raz pierwszy w swoim życiu. Jeszcze gorzej jest, kiedy trafiają do transportu do Włoch, który najczęściej obejmuje ponad 1400 km i trwa kilkadziesiąt godzin.
FUNDACJA MIĘDZYNARODOWY RUCH NA RZECZ ZWIERZĄT - VIVA!
ul.: Kawęczyńska 16 lok 39, 03-772 Warszawa, Polska
tel.: 228 284 329
e-mail: biuro@viva.org.pl
17.8.2021 Rośnie liczba psów poddawanych eutanazji podczas eksperymentów, choć naukowcy potrzebują ich coraz mniej
Według najnowszych statystyk opublikowanych przez Dyrekcję Generalną ds. Środowiska Komisji Europejskiej liczba zwierząt maltretowanych w doświadczeniach w UE w 2018 r. wyniosła 10,6 mln. Liczba psów nawet wzrosła - o 20% w porównaniu z rokiem poprzednim. Tak więc eksperymenty na zwierzętach są nadal przeprowadzane na dużą skalę, mimo że ponad 9 na 10 testowanych leków, które przeszły pomyślnie testy na zwierzętach, kończy się niepowodzeniem u ludzi - czytamy w Live Science.
Więcej